wtorek, 15 marca 2011

20-letni Pele zdobywa 302. gola na Stadionie Śląskim!

   Siedzę i zastanawiam się, kto jest największym geniuszem w historii futbolu? Władców było tak wielu, że nie sposób wybrać tego najpotężniejszego. Koledzy mi podpowiadają, że najlepszy był Pele. Czy był? No cóż, nazywali go królem…
     Pele. Właściwie Edson Arantes do Nascimento. Jak to w Brazylii Pele to był jego przydomek. Początkowo nic nie znaczył, ale później to już każdy chciał być Pelem. Bo Brazylijczyk to był czarodziej, z piłką potrafił zrobić niesamowite rzeczy, od których jeżyły się włosy na głowie. W futbolu osiągnął więcej niż mógł wymarzyć. Jednak ta historia nie będzie o sukcesach i rekordach byłego piłkarza Santosu, bo musiałbym poświęcić na to dodatkowych wiele tysięcy znaków.     

 
Tysiące kibiców zgromadzonych na Stadionie Śląskim zapragnęło mieć autograf króla futbolu.
     
Mówiąc o Pele przypomniała mi się pewna historia związana z jego jedynym pobytem w naszym kraju. Pewnie nigdy by do niej nie doszło, gdyby Santos FC nie został zaproszony na renomowany turniej w Paryżu. Ale po kolei.  
- Santos FC można było porównać do dzisiejszej Barcelony – mówi otwarcie była ikona Ruchu Chorzów, Eugeniusz Lerch – To była najlepsza klubowa drużyna na świecie, która posiadała największych geniuszów futbolu – kontynuuje „Gienek”, który miał wiele wspólnego z królem Pelem. 

 
Eugeniusz Lerch - 199 meczów i 85 goli dla Ruchu Chorzów w ekstraklasie. Grał przeciwko Santosowi.

     Z Santosem każdy chciał grać  - także reprezentacja Polski! Kończąc jednak wątek francuski, dodam że Santos dwukrotnie wygrał turniej w Paryżu – w 1960 i 1961 roku. Natomiast Brazylia w 1958 roku sięgnęła po tytuł Mistrza Świata! Teraz wiecie, dlaczego przyjazd Santosu wzbudzał tyle emocji.
     "Czarno-biali" postanowili również skorzystać z gościnności Polski. 25 maja 1960 roku. To jedna z najważniejszych dat w historii polskiej piłki. Tego dnia „biało-czerwoni” pod szyldem „Kadra Olimpijska” (tak, tak, mecz z Santosem był ostatnią szansą dla niektórych reprezentantów na wyjazd na olimpiadę)  zmierzyła się wówczas z najbardziej utytułowanym klubem brazylijskim, Santosem FC. Był on naszpikowany gwiazdami. Pele – prawdopodobnie rozegrał dla tego klubu 1106 oficjalnych meczów i strzelił 1098 goli (różne źródła podają różną wersję)!  Pepe – podobno 750 meczów i 405 goli, Zito – prawdopodobnie 727 meczów i 57 goli, Dorval - prawdopodobnie 612 meczów i 198 goli czy też Coutinho – podobno 457 meczów i 370 goli! Te liczby robią piorunujące wrażenie. Tych piłkarzy miał w składzie Santos! 

 
Słynny w latach sześćdziesiątych Santos FC przed meczem z "Kadrą Olimpijską".
     W Polsce zainteresowanie brazylijską drużyną było tak ogromne, że nawet na trening na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie przyszło wiele tysięcy kibiców, by tylko zobaczyć młodziutkiego Pelego, który był już gwiazdą wielkiego formatu. W dniu meczu z Polską na swoim koncie miał ponad 300 oficjalnych goli dla Santosu! A miał zaledwie 20 lat! Statystycy wyliczyli, że na Stadionie Śląskim zdobył bramkę numer 302 w karierze!
     W dniu meczu Stadion Śląski wypełnił się po brzegi. Oficjalnie mógł pomieścić 100 tysięcy kibiców. Do dziś obserwatorzy tego pojedynku przedstawiają inną wersję, mówią, że fanów było zdecydowanie więcej. Ile? Nawet 130 tysięcy kibiców mogło zasiąść na „Kotle Czarownic”! Kibice przyjeżdżali z całej Polski. Każdy chciał - być może jedyny raz w życiu- zobaczyć na żywo wirtuozów futbolu, a przede wszystkim bezpośredni pojedynek Pelego przeciwko naszej legendzie Ernestowi Polowi, który również wyprzedzał swoją epokę. Mecz toczył się pod dyktando Latynosów, którzy wygrali 5:2. Wynik mógł być zdecydowanie wyższy... 
      Transmisję z meczu przeprowadziła stacja telewizyjna TVP Katowice. Nie wiem, czy materiał filmowy zachował się w redakcji. Na szczęście udało mi się znaleźć na  „You Tube” zachowany fragment meczu, na którym widać popisy Brazylijczyków.        




     Eugeniusz Lerch był w „Kadrze Olimpijskiej”, która zagrała z Santosem - To było niesamowite wydarzenie. Większość moich kolegów z drużyny po raz pierwszy widziała zawodników o ciemnej karnacji skóry. Nigdy wcześniej nie widziałem piłkarzy, którzy byli tak znakomicie wyszkoleni technicznie.  Zanim doszliśmy do  siebie, straciliśmy kilka bramek i było już po meczu. Podobał mi się Pele, bo strzelił dwa gole. Ale słowa uznania należą się Edwardowi Szymkowiakowi. Wprawdzie bramkarz Polonii Bytom wpuścił aż pięć goli, to gdyby nie on, wynik byłby dwucyfrowy – wspomina były piłkarz Ruchu. 

 
  Najwidoczniej Polacy wyciągnęli wnioski z bolesnej lekcji, bo miesiąc później pokonali Bułgarię aż 4:0. Mecz był ostatnim sprawdzianem przed olimpiadą. A Pol? No cóż, nie udało mu się pokonać bramkarza Santosu (gole strzelali Eugeniusz Faber i Jan Liberda). Za to na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie aż pięciokrotnie pokonał bramkarza z Tunezji! 

1 komentarz:

  1. Wow, dzięki za ten wpis i za filmik. Nie mogę znaleźć jego źródła. To z youtube?

    I ten bilet z meczu, chciałoby się mieć takie historyczne świstki papieru ;)

    OdpowiedzUsuń